Bajka o porządku w szafie

folder_openBajki do czytania dla dzieci
bajka o porządku w szafie

To jedna z dłuższych moich bajek, z tego co pamiętam powstała zainspirowana stertą wypranych i wysuszonych ubrań, które nie mogły się doczekać aż dzieci położą je na miejsce. Gdyby dzielny żołnierz i porządek w szafie pewnej królewny zamek zostałby opanowany przez rozbójników i kto wie co stałoby się z królestwem? Jest też coś dla dorosłych – to także, w jakimś sensie, bajka o talencie „Odpowiedzialność” opisywanym przez Test Gallupa. Poczytajcie. Tytuł bajki to:

Bajka o walecznych ubraniach

Dawno, dawno temu był sobie Król. Mieszkał on we wspaniałym wielkim zamku, którego wieże górowały nad całą okolicą.

Zamek był zbudowany z pięknego białego marmuru, na wieżach powiewały flagi królewskie, a skarbce były pełne wspaniałości: złotych gumek do zaplatania, diamentowych spinek do włosów, pierścieni. Były tam także złote zabawki, którymi bawiły się córeczki Króla. (bajka powstała dla dziewczynek, dla chłopców: wstaw odpowiednią zabawkę – przyp. autora)

Pewnego dnia przybył posłaniec z sąsiedniego królestwa, z którym Król był w sojuszu: okazało się, że zły sąsiad atakuje i chce ograbić sojusznika. Król od razu zdecydował, że wyśle swoich żołnierzy na pomoc przyjecielowi. Wkrótce wyruszyły wojska aby uratować królestwo sąsiadów z napaści.

W zamku pozostawiono niewielką grupę żołnierzy, został także król i jego rodzina i dwórki. Okazało się, że po kilku dniach zbójnicy z pobliskich gór zorientowali się, że zamek nie ma wystarczającej ochrony, więc przyszli i zażądali wydanie najcenniejszych rzeczy ze skarbców zamku.

Król kazał pozamykać wszystkie wejścia do zamku, bramy, drzwi, okna i okiennice. Zbójników jednak robiło się coraz więcej. Przynieśli oni różne narzędzia aby dostać się do zamku: starali się wyłamać drzwi, skruszyć mury albo przedostać się przez nie wchodząc na wysokich drabinach.

Sytuacja w pewnym momencie zrobiła się naprawdę niebezpieczna. Wówczas Król powiedział do jednego ze swoich najdzielniejszych żołnierzy: Wyjdź tajnym wyjściem z zamku i wezwij pomoc. Król założył mu pierścień ze swoim herbem, wręczył prowiant i wskazał drogę do tajnego przejścia, którym można uciec z zamku. Na odchodnym Król powiedział – pamiętaj, żebyś nie zdejmował pierścienia, przy zdejmowaniu pierścień złamie się i nie będzie go można ponownie założyć.

Żołnierz uczynił tak jak mu Król rozkazał, zszedł do podziemi zamku: od razu poczuł zapach piwnicznej wilgoci.

Wędrował długo w całkowitej ciemności, potykając się o kamienie, podpierając się o mokrą ścianę i zgarniając z twarzy przylepiające się pajęczyny.

Po pewnym czasie korytarz zaczął się zwężać i zwężać. Najpierw musiał iść bokiem, ponieważ jego barczyste ramiona nie mieściły się już w korytarzu, później na czworakach, gdyż korytarz stał się niski na trzy stopy. W pewnym momencie korytarz zakończył się, nie było drogi dalej.

Żołnierz położył się i zacisnął pięści w wściekłości. Czyżby zgubił drogę? Zastanawiał się czy po ciemku nie wyczuł jakiegoś bocznego korytarza? Przesunął się, aby ze swojej podróżnej torby wyjąć coś do jedzenia. Poza kawałkami chleba wyczuł także pudełko z zapałkami. Zapalił jedną i zobaczył, że w skalnej niszy nad jego głową znajduje się żelazny uchwyt. Pociągnął.

Zazgrzytał stary mechanizm i skała na której siedział zaczęła się przesuwać, koniec korytarza zaczął rozjaśniać się, a po chwili żołnierza poraziły promienie zachodzącego, ale wciąż dość jasnego słońca.

Siedział jak urzeczony oddychając świeżym powietrzem, gdy zorientował się, że skała ponownie się zamyka. Podskoczył na równe nogi i wyskoczył na zewnątrz. Skała zatrzasnęła się. Spojrzał na nią, gdyby nie był pewien, że wyszedł ze środka nie zauważyłby tajnych drzwi. Obok nich znajdowała się malutka strzałka. Odgarnął ziemię obok strzałki i wyczuł drugą żelazną obręcz. Aha – pomyślał – Tędy wrócę. Przykrył dokładnie obręcz ziemią i mchem. Teraz dokładnie rozejrzał się dookoła, znajdował się dość nisko u podnóża zamku. Nieopodal płynęła rzeka. Znajdował się już na tyłach oblężenia rozbójników.
Uciekł wzdłuż rzeczki. Wkrótce dotarł do pobliskiej zagrody, która wyglądała na opuszczoną. Wszedł do stodoły.

W tym momencie spadła na niego jakaś płachta. Próbował ją zrzucić. Usłyszał szepty a silne ręce powaliły go na ziemię, związały powrozami i zatkały mu usta. Uderzenie w głowę sprawiło, że legł nieprzytomny.

Obudził się w łóżku z głową obwiązaną bandażem. Nie był już skrępowany, choć miał jeszcze na rękach obtarcia od sznurów.

Bardzo Cię przepraszamy żołnierzu – usłyszał – byliśmy przekonani, że to jeden z rozbójników, którzy od kilku tygodni grabią nasza okolicę. Po tym jak Cię złapaliśmy zobaczyliśmy pierścień posłańca naszego króla na Twoim palcu. Co tutaj robisz? Żołnierz wyjaśnił, ze udaje się po pomoc i że potrzebuje jedzenia i silnego konia. Gospodarz zaprowadził żołnierza na łąkę w pobliskim lesie, gdzie pasły się piękne konie. Posłaniec króla może sobie wypożyczyć mojego najlepszego konia – rzekł gospodarz.

Chwilę później żołnierz gnał drogą w stronę gór. Jechał leśnym duktem, po prawej i lewej stronie drogi gęstniały kolczaste krzaki dzikiej róży i tarniny. Nagle usłyszał skomlenie w pobliży drogi – Wuuu uuuu – zatrzymał konia i przedarł się przez klującą gęstwinę. Zobaczył sporej wielkości wilka, który był zaplątany w sidła kłusownika i zraniony w łapę. Wilk był ogromny i wyglądał bardzo dostojnie. Żołnierz postanowił uwolnić piękne zwierzę. Wilk początkowo warczał na niego, jednak gdy zorientował się, że żołnierz chce go uwolnić pozwolił do siebie podejść. Ten rozplątał sidła i opatrzył zranioną łapę.

Wówczas wilk odezwał się do niego ludzkim głosem: Witaj żołnierzu! Bardzo dziękuję Ci za Twoją pomoc! Chętnie Ci się odwdzięczę: wystarczy, że w potrzebie zawyjesz trzy razy jak wilk, a wtedy ja przybędę. Żołnierz odpowiedział: już teraz potrzebuję pomocy, nasz zamek jest oblegany przez zbójników, podczas gdy nasi żołnierze pomagają innemu królestwu bronić się przed najeźdźcą. W tej sytuacji – powiedział Wilk – szukaj pomocy u Czarodzieja, który mieszka na szczycie tamtej góry. Wilk wskazał mu ścieżkę pnącą się stromo pod górę. Żołnierz wystraszył się, że czeka go trudna wyprawa, jednak rozsiodłał konia, siodło ukrył na pobliskim drzewie, zaś konia wypuścił aby pasł się w pobliżu. A następnie po pożegnaniu z Wilkiem odważnie udał się do góry stromymi kamienistymi schodami, po drodze pił wodę ze strumieniu i zjadał prowiant ze swojego worka.

Ścieżka wznosiła się powoli. Po kilkugodzinnej wędrówce dotarł do wąwozu, który miał strome niemal pionowe ściany, gładkie jak szkło. Gdy wszedł do niego widział nad sobą tylko niebo.

Przejście było bardzo wąskie, żołnierz przeciskał się przez nie z dużym wysiłkiem, na szczęście gładkie jak szkło ściany pozwalały prześlizgiwać się między sobą.

W pewnym momencie korytarz poszerzył się i przed żołnierzem ukazał się jego koniec, znajdował się jakby w głębokiej studni z rozcięciem z jednej strony, stamtąd skąd przyszedł. Żołnierz był już bardzo zmęczony, położył się więc zrezygnowany na ziemi, aby odpocząć przed powrotną drogą i poszukiwaniem innego przejścia. Zmęczony wkrótce zasnął.

Gdy otworzył oczy znajdował się okrągłym pomieszczeniu, leżał na podłodze a nad swoją głową widział bogato rzeźbione belki sklepienia. Nad nim stał Czarodziej w błękitnym stroju ozdabianym skomplikowanymi wzorami i haftami. Żołnierz poderwał się na równe nogi i natychmiast opowiedział Czarodziejowi o rozpaczliwej sytuacji w jakiej znalazł się jego Król i zamek. Czarodziej wysłuchał opowieści i powiedział – Ponieważ Twój Król znalazł się w kłopotach z powodu tego, że pomaga innemu sprawiedliwemu królowi, a Ty okazałeś serce mojemu przyjacielowi Wilkowi – pomogę Ci. Proszę przekazuję Ci flakonik z cudownym płynem. Każda kropla tego płynu sprawia, że ubranie na które padnie zamienia się w dzielnego żołnierza, trzeba mu jedynie włożyć broń do ręki i będzie walczyć w waszej obronie przez jedną godzinę.

Ledwo żołnierz otworzył usta aby podziękować pokój Czarodzieja zniknął, a on znalazł się znów na końcu szklanego szlaku. Zajrzał do torby, faktycznie na jej dnie leżał flakonik z cudownym płynem. Jak na skrzydłach zbiegał z góry, niestety poślizgnął się na szklanym podłożu przez co skręcił sobie nogą i musiał schodzić dużo wolniej. Przypomniał sobie wtedy o obietnicy wilka i szybko zawył trzy razy jak wilk. Po chwili pojawił się Wilk, który wyglądał na dużo większego niż wcześniej. Już po chwili siedział na Wilku okrakiem gnając z góry na złamanie karku. Wkrótce zatrzymali się w miejscu gdzie Żołnierz pozostawił konia.

Żołnierz odnalazł ukryte siodło i zagwizdał na konia, który lekko drąży z powodu obecności wilka pojawił się na skraju polany. Żołnierz zawołał go, a koń ufając bardziej swojemu właścicielowi niż instynktowi podszedł do jeźdźca. Żołnierz osiodłał konia i pożegnał się z Wilkiem. Wkrótce pędził przez las w kierunku zamku.

Dotarł do zagrody, w której otrzymał konia. Nie witał się z gospodarzem, tylko przywiązał konia przed chatą i pobiegł w kierunku rzeki. Z daleka zobaczył, że szala zwycięstwa przechyla się na stronę atakujących zamek rozbójników. Mury były już mocno nadwyrężone, bramy uginały się pod naporem uderzających w nie taranów. Żołnierz odnalazł ukryte przejście, pociągnął za stalowy uchwyt ukryty pod mchem i już po chwili w całkowitej ciemności, po omacku przeszedł przez ukryty pod ziemią tunel. Wkrótce już wbiegał po schodach do sali tronowej Króla.

Król przywitał go z wielką radością, zapytał czy sprowadził posiłki, gdzie jest pomoc, która ma pomóc w obronie zamku. Żołnierz pokazał Królowi flakonik i opowiedział o jego niezwykłych właściwościach – Królu jeśli polejemy z tego flakonika kroplę na obrania staną się one wojownikami, które stanął w naszej obronie!

Twarz Króla spochmurniała i za chwilę Król wybuchł wściekłością: Oczekiwałem sprowadzenia pomocy, a nie opowiadania bajek! I zanim żołnierz zdołał cokolwiek wytłumaczyć kazał go wtrącić do więzienia. Żołnierz wrzucony przez strażników padł zrozpaczony na zimną kamienną posadzę celi. Za chwilę wrzucono za nim także flakonik kpiąc z jego wiary w Czarodziei i niezwykłą moc cudownych przedmiotów. Żołnierz chwycił cenną buteleczką uważając aby jej nie stłuc i zwiesił głowę ku ziemi. Nikt mu nie uwierzył i on nie bardzo wiedział co ma zrobić.

W pewnym momencie usłyszał drobne kroki, spojrzał przez kraty i zobaczył przebiegającą korytarzem kilkuletnią córkę króla. Zawołał dziewczynkę do siebie i opowiedział jej, że nikt mu nie wierzy i oskarża go o opowiadanie bajek, zapytał czy ma jakieś ubrania, żeby móc na nich spróbować działania płynu i w ten sposób udowodnić królowi, ze pomoc jednak nadeszła. Królewna obiecała, że bardzo szybko je przyniesie. Miała bowiem porządek w szafie i doskonale wiedziała gdzie co ma.

Minęły długie minuty oczekiwania, podczas których Żołnierz z niepokojem nasłuchiwał zbliżających się głosów bitwy. Walka działa się już na szczytach murów i sytuacja robiła się niebezpieczna. Jeśli pomoc nie nadejdzie – zamek niechybnie upadnie. Wreszcie królewna nadeszła trzymając na rękach całe mnóstwo ubranek dla lalek oraz dziecięcych śpioszków, pajacyków i bluzeczek. Nie wyglądały one jak stroje wojowników, jednak żołnierz podał jej flakonik, aby na każde ubranie polała po kropli cudownego płynu. Ubrania podnosiły się i trochę jak nadmuchane baloniki napełniały się niewidzialnymi mięśniami. Królewna wyjaśniła im kto jest wrogiem, wręczyła do ręki sztućce, trzepaczki do ciasta i tłuczki do mięsa. Już wkrótce cała chmara wyglądających jak krasnoludki i dzidziusie wojowników podjęła walkę z najeźdźcą z pomocą tej kuchennej broni. Królewna pobiegła do Króla i przez okno pokazała mu sytuację na murach, gdzie jej ubranka z dzieciństwa tyczyły walkę z rozbójnikami. Wówczas Król uwierzył i kazał uwolnić dzielnego żołnierza. Już wkrótce biegali po zamku polewając płynem stare dawno nie używane zbroje oraz ubrania służby, a nawet suknie królowej. Każde z ubrań napompowane jak balonik brało w niewidzialne ręce miecz lub przynajmniej kawał drewna i ruszało do walki. Niektóre ubrania po godzinie traciły swe niezwykłe właściwości i padały na ziemię. Wówczas żołnierz z królewną podbiegali do nich i na nowo polewali je kroplą płynu.

Po kilkugodzinnej walce rozbójnicy zostali pokonani i leżeli skrępowani linami lub zakuci w kajdany w podziemiach zamku. Wróg został pokonany a na zamku urządzono wielką ucztę, podczas której na honorowym miejscu siedział dzielny żołnierz. Król mianował go dowódcą straży zamkowej, a reszta płynu we flakoniku została zamknięta w królewskim sejfie, na wypadek gdyby jeszcze kiedyś zaszła potrzeba obrony zamku. Królewnę zaś Król chwalił za posiadanie idealnego porządku, który pozwolił szybko odnaleźć ubrania, które zamieniły się w małych ale dzielnych wojowników.


Related Posts